Za mym oknem jak w teatrze,
coś się zmienia, coś porusza,
Ktoś zamienia dekoracje,
Ktoś układa scenariusze.
Ciągłe zmiany w scenografii,
raz słonecznie to znów szaro,
czasem mgła jak pajęczyna
pozasłania scenę całą.
W słońcu tęczę namaluję
zimą sypnie białym puchem.
Latem złotem zbóż faluje.
Ptasie śpiewy brzmią nad uchem.
Tylko stara lipa stoi
niezruszona jak opoka,
ale Ona też się stroi
w zależności od pór roku.
Zimą biała, tu zielona,
Tu pokryta kwieciem cała.
A tu żółta, drży na wietrze,
jakby się nagości bała.
Gdy zapadnie już kurtyna
milion gwiazd Ktoś namaluje.
Nawet nocą Ktoś tu nie śpi
Nowe sceny projektuje.
A.Ch.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz